środa, 14 czerwca 2017

Daleka droga do...

Długa droga przede mną, ale też kawał jej przebyty.
Mowa oczywiście o mojej przygodzie z lalkami.
Jak to się zaczęło?
No to pewnie jak większość pań w dzieciństwie miałam lalki. Wiele z nich przywieziono mi z Belgii i to naprawdę pięknych. Do tej pory rozpaczam, że większość poczuła destrukcyjną moc młodszego rodzeństwa i zwierzaków.
Z pewnością uda mi się przedstawić choć niektóre modele Barbie, jakie dane mi było posiadać za dzieciaka.

Ale lalkowe zbieractwo zaczęło się od porcelanowych lal. Pięknych z fryzurami ozdobionymi lokami, w sukniach z różnych epok, kapeluszach i ślicznie rumianych buziach. Tak teraz całe ich pudło leży na strychu i czeka na lepsze dni i jakąś gablotkę.

Następnym etapem w tej przygodzie był moment pojawienia się na rynku lalek Monster High. Cóż to był za szał,mam ich teraz całkiem sporo i kilka nawet przeznaczone na naukę tworzenia face up'ów, w moim stylu. I dzięki właśnie potworkom z klasą wróciłam mocno do lalek.
Poznałam Pullip, piękne dyniogłowe, które od pierwszej chwili skradły moje serce. I także Dal z na fochanymi mordeczkami, a jako że mam chłopięcego Dala, pragnę także małej dziewczynki.
Oczywiście BJD nie uszły mojej uwadze, to jest moje marzenie posiadać (ale to kiedyś) choć jedną żywiczkę, gdy już skończę przygodę z edukacją.

I tak jakoś z tęsknoty do dziecięcych chwil beztroski, pojawił się na nowo Baśkowy światek. W przerwie od pisania zagościły nowe sztuki. Kultowe, znane, i takie prosto z Barbiowych filmów.
Nie wiem czy mogę którąkolwiek nazwać ulubienicą.
Z pewnością do kilku jestem mniej przywiązana, ale każda z osobna jest częścią obecnej mojej małej kolekcji. Mam wiele niekompletnych modeli, lub też takie które w potrzebie reanimacji zyskały nowe ciała i ze starej lalki została tylko głowa. Staram się, dać moim paniom dużo miłości, poświecić uwagi każdej z osobna i powolutku doprowadzić je do stanu jaki miały w czasie swojej świetności.

Co do kolekcji ogólnej, naprawdę stan szczególnie Basiek jest różny. Z Edkiem nie boimy się zniszczonych włosów, połamanych kończyn, ubytków w makijażu, czy co tak częste braku ubrań.
Nasz dom to spa i szpital dla lalek. Większość pochodzi z drugiej, czasem i trzeciej ręki. Są z targów, szmateksów, aukcji internetowych, czy grup zajmujących się wymianą i handlem. Naszym zamysłem jest ratowanie i opieka, podarowanie kolejnej szansy i z czasem skompletowanie na ile jest to możliwe danego modelu. Co czasem wychodzi nam na opak, najpierw znajdując ciuszki, a później lalkę.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Pozdrawiam i zachęcam do zostania z nami. ~Nemi



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz